W USA portierzy mają „dzień loterii”
Pracę portiera w USA w jakimś dobrym hotelu można porównać do wydobywania Bitcoinów, tyle że zamiast kryptowaluty dostajesz prawdziwe, wyraźne rachunki prosto do kieszeni. Radzę Ci po prostu stać pewnego dnia przed drogim hotelem i obserwować, ile razy w krótkim czasie portier pomoże gościom hotelowym znaleźć taksówkę, przewieźć bagaż lub powiedzieć, dokąd mają się udać. Zapewniam Cię, że prawie każdy klient zostawi mu pieniądze. Generalnie są jak kelnerzy: pracują tylko dla napiwków, ale nie chcą zostać menadżerami, bo doskonale znają amerykańską kulturę zostawiania napiwków za jakąkolwiek przysługę.
Jednak bycie portierem w dobrym miejscu nie jest takie proste. To prawdopodobnie jak zostać wielkim szefem w Rosji – bez powiązań i znajomych jest to prawie niemożliwe. Nawiasem mówiąc, jeśli portier pracuje w osiedlu, to na Boże Narodzenie od każdego mieszkania otrzymuje kopertę z gotówką (jak wszyscy inni pracownicy kompleksu, każdy dostaje kopertę). Niektórzy mogą dać 1000 dolarów, niektórzy mniej, niektórzy mogą dać więcej. Nazywają go „dniem loterii”, wieczorem szczęśliwi liczą swoje zbiory i planują, gdzie je spędzą.
Źródło: kanał telegramu „America Inside”