Bezdomność: nowy sposób radzenia sobie ze stresem
Globalne trendy rodzą się w Kalifornii, a następnie rozprzestrzeniają się na cały świat. Dziś w Kalifornii ludzie najbardziej chcą się uspokoić – duchowość i zdrowie psychiczne są w modzie. Stosowane jest wszystko i wszędzie – terapie grzybowe i ketaminowy, Vipassana, litoterapeuci kryształami, terapeuci energetyczni, medytacje z marihuaną, obozy, na których dominatrix ratują psychikę po sprawcach... a nawet ludzi bezdomnych.
Bogaci Amerykanie używają ich obecnie w San Francisco do leczenia wypalenia zawodowego. Ten rodzaj uzdrowienia moralnego nazywa się rekolekcjami ulicznymi – kiedy na dzień lub tydzień zostajesz bezdomny bez telefonu, pieniędzy, ciepłego łóżka i przyjaciół. Z dobrze odżywionego życia możesz zabrać ze sobą tylko koc, torbę i jeden komplet bielizny. Zadania polegają na przetrwaniu fizycznym i zaprzyjaźnieniu się z bezdomnymi. Zanim rozpocznie się bezdomność, uczestnicy wyrażają swoje prośby o życie i rozchodzą się we wszystkich kierunkach ze swoimi mentorami – prawdziwymi mieszkańcami ulicy.
Na takie doświadczenie decydują się osoby, które straciły smak życia i motywację, a nie mogły ich znaleźć w gabinecie psychologa. Mówią, że po kilku dniach spania w namiotach pod mostem, szukania resztek z restauracji i żebrania, znika prokrastynacja, stres i śledziona. Takie rekolekcje organizuje społeczna organizacja Faithful Fools, walcząca z mitami na temat biedy i życia ulicznego, za symboliczne 50 dolarów. Realizują je, bo chcą od ludzkości głębokich zmian społecznych.
Uliczne rekolekcje cieszą się dużą popularnością wśród mieszkańców Doliny Krzemowej – lokalni geniusze i maniacy systematycznie zamawiają dla pracowników kurs przetrwania i sami go realizują. Nie zdziw się więc, jeśli zobaczysz Elona Muska w łachmanach błagającego o Teslę. Uliczne odosobnienie umieściłbym w rankingu Tatlera dotyczącym miejsc pełnych kwalifikujących się kawalerów. I sama by przeszła.
Autorka: Yunia Pugaczowa